|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Użytkownik
Dołączył: 29 Lis 2006
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: cała Polska
|
Wysłany: Wto 18:43, 05 Gru 2006 Temat postu: Ethrehna |
|
|
|
narrator napisał: | Rozdział pierwszy Błędy
Ethrehna wchodząc do karczmy, nieco zbyt energicznie usiadła na krześle, które pod naporem energii załamało się.
Wstała z zimnej posadzki, czując, że stłukła sobie kość ogonową. Powoli rozejrzała się wokół. Nie była "Pod szarym wilkiem", jak zamierzała, ale na komisariacie... Trzech milicjantów, uzbrojonych w halabardy i puklerze, podchodziło do niej. Byli nieco zdezorientowani, jednak elfka nie tego zauważyła, więc uznała, że będą próbowali ją pojmać. Wyjęła miecz i ruszyła, na niczego nie spodziewających się strażników. Swoją bronią cięła jak opętana. Raz z prawej, raz z lewej, a raz tak, ze nie dało się określić kierunku. Najbardziej wysunięty naprzód, zmęczywszy się już próbami uników, zaczął używać tarczy, a dwaj pozostali wskoczyli z szybko za biurko.
- Nie daj się Herlen! - krzyknął jeden z nich, jednak ten, był tak bardzo skupiony na blokowaniu ciosów, że nawet wypuścił własną broń. Cofał się coraz szybciej przed morderczymi cięciami kobiety. W końcu jego puklerz nie wytrzymał naporu ze strony elfki i pękł na dwie części. Jedna z nich upadła żelaznym okuciem na kamienną posadzkę, wywołując w tym samym głuchy huk. Wciąż cofający się strażnik dotknąwszy plecami ściany, odwrócił głowę, aby zobaczyć na co wpadł. Jednak Ethrehna cięła dalej z morderczą furią nie zwracając na nic uwagi. Herlen nie zdążył się nawet spojrzeć na przeciwniczkę, a jego dłoń, trzymająca resztkę tarczy, leżała już na ziemi. Krzycząc z bólu, podniósł głowę odsłaniając szyję i jego głowa, także trafiła na zalaną już krwią podłogę. Martwe już ciało bezwładnie przygniotło dłoń dopiero wtedy, kiedy Ethrehna sieknęła mieczem z prawej, rozcinając je niemal na dwie części.
Ocierając twarz z krwi nie zauważyła nawet, jak dwaj pozostali strażnicy, otrząsnąwszy się z szoku, podeszli do niej od tyłu i złapali pod ramiona. W tej samej chwili z pięterka, powoli zszedł sierżant.
- Co się tu dzieje? – zapytał spokojnie, nie widząc jeszcze zachlapanej krwią podłogi, ani ściany na którą także trysnęła czerwona ciecz z szyi, a później z pleców Herlena.
- Przez pomyłkę weszłam na komisariat i chcieli mnie złapać. Bezpodstawnie, bo przecież ta zadyma na Fortecznej, to... to tylko bawiliśmy się... – wybąkała mocno zmieszana Ethrehna
- Bawiliście się!? Jakoś wątpię, abyś mogła tę całą sprawę nazwać zabawą. Ale dobrze wiedzieć, że ty także byłaś w nią zamieszana. To co powiedziałaś trochę poprawiło twoją sytuację, bo teraz będziesz przesłuchiwana. Powiesz nam kto jeszcze brał udział w waszej "zabawie".
Po wypowiedzi sierżanta Ethrehna zaśmiała się głośno, prosto w twarz rozmówcy:
- Naprawdę myślisz, że czegokolwiek się ode mnie dowiecie? My - Fuhrmehrowie trzymamy się razem.
Dopiero siedząc na brudnej pryczy, w ciemnej, ponurej celi, rozmyślając o całym zajściu i wielkim błędzie jaki popełniła mówiąc o Fortecznej, poczuła jak strasznie boli ją głowa.
- Wody! - krzyknęła - Wody! - miała kaca...
|
Jak można zauważyć, to do tego poprosiłem o usebar. W podpisie jest linkiem do bloga, gdzie zamieszczam opowiadanie i jest więcej, ale nie czytajcie tam, bo muszę jeszcze poprawić tę masę powtórzeń jakie mam na stronce...
@down
Wrzuciłem wersję roboczą przez przypadek. Może to będzie lepsze?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ender dnia Wto 21:27, 05 Gru 2006, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Użytkownik
Dołączył: 29 Lis 2006
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: cała Polska
|
Wysłany: Pią 20:40, 22 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
|
Rano, następnego dnia Ethrehnę obudził dźwięk otwieranego zamka. Chciała wstać, jednak zapomniała, że tym razem nie spała na twardej, drewnianej podłodze przykryta sianem, przez co jej prycza zachwiała się, a ona sama spadła na brudną, kamienną posadzkę.
- Spałaś na ziemi? - zapytał jeden z trzech strażników wchodzących do celi. Nie było wśród nich żadnego z dwóch, którzy pojmali Fuhrmehrkę.
- Tak. Podłoga jest wygodniejsza niż wasze prycze. - prychnęła
- Rzecz gustu. - stwierdził strażnik - Pójdziesz teraz z nami. Kiedy wyszła z pomieszczenia czekali na nią następni trzej milicjanci. I tak, otoczona przez sześciu mężczyzn szła przez miasto do sędziego. Po drodze spotkała jednego ze swoich znajomych, który podszedł do nich i zaczął przepytywać straż, o kobietę idącą po środku i o przewinienie, którego się dopuściła.
- Zabiła jednego z naszych. - odpowiedział krótko ostatni z idących wokół Ethrehny.
- Często ginie, ktoś z was. A nie każdy eskortowany jest przez sześciu. - kontynuował Fuhrmehr.
- Nie każdy w taki sposób. Poza tym jest także zamieszana w aferę na Fortecznej. Jeśli chcesz zobaczyć jak mówi o swoich kamratach, to przyjdź za chwilę do sądu. Po tej wypowiedzi popatrzył z niepokojem na kobietę, która gestem dała mu znać, że o nikim nie powie.
- Pewnie przyjdę. - powiedział Ammer - Ommera ta henne. - dodał odchodząc. Tylko Ethrehna wiedziała co to znaczy. "Przyprowadzę innych", te trzy słowa podniosły ją na duchu i przez dalszą drogę coraz mnie się niepokoiła widząc znajomych przechadzających się po mieście. Informowali wszystkich Fuhrmehrów mieszkających w Urena He o zaistniałym zdarzeniu. Mieli na to wystarczająco dużo czasu, ponieważ milicjanci wcale nie szli najkrótszą drogą. Chcieli oprowadzić kobietę po większej części miasta, aby jak najwięcej osób pojawiło się tego dnia w sądzie. Milicji zależało na tym, aby wyrokiem śmierci podnieść morale ludności po ostatniej aferze. Wiele ludzi podchodziło do grupki milicjantów, jednak tylko Ammer był Fuhrmehrem.
Kiedy kobieta została wprowadzona, na widowni brakowało wolnych krzeseł i wiele ludzi podpierało drewniane ściany budynku. Ethrehna zobaczyła wszystkich swoich przyjaciół, jednak żaden nie miał wesołej miny. Nie byli uzbrojeni, a Edgregh nie miał żadnego noża w swoim skórzanym pasie biegnącym od jego prawego ramienia, poprzez klatkę piersiową, aż do lewego uda. Widocznie musieli złożyć swoją broń przed wejściem do sądu i nie byli z tego zadowoleni.
W końcu zabrzmiał gong i wszystkie rozmowy ucichły. Prawie każdy wpatrywał się w kobietę stojącą na podwyższeniu i zastanawiał się jak elfka z taką przyjazną twarzą mogła uczestniczyć w aferze na Fortecznej. Niektórzy myśleli, że to pomyłka, inni, że ta piękna kobieta została po prostu zamieszana przez kogoś w tą sprawę. Rozmyślania zebranych przerwał głos sierżanta, siedzącego na miejscu sędziego, który rozwinął pergamin i zaczął czytać:
- Ethrehna Thirnea Peldor, oskarżona o wystąpienie przeciw przejezdnym handlarzom na ulicy Fortecznej, na wskutek czego przez najbliższy czas kramarze unikać będą naszego miasta, znacznie wzrośnie cena importowanych towarów, zerwie się kontakt z innymi miastami, a budżet Urena He na pewno ucierpi. Może to doprowadzić do upadku gospodarki. Dodatkowo zabiła jednego milicjanta - Herlena. Ta kobieta nie zrobiła tego zwyczajnie, lecz poszlachtowała go. – sierżant podniósł oczy znad pergaminu i dodał - Co oskarżona ma na swoją obronę?
- Broniłam się. Przez pomyłkę weszłam na komisariat i trzech uzbrojonych milicjantów ruszyło na mnie. Nic nie powiedzieli więc zaczęłam się bronić. Herlen został poszlachtowany ponieważ zbyt dobrze się bronił. – odpowiedziała Ethrehna nie mogąc znaleźć lepszych słów
- Czy to prawda? - sierżant zwrócił się do dwóch milicjantów, których Ethrehna wcześniej nie zauważyła. Byli to ci, którzy uprzedniego dnia pojmali ją. Zapytani zgodnie pokiwali głowami.
- Więc oskarżona uważa, że podniesienie miecza na władzę, jest zgodne z prawem?
- Gdyby coś...
- Proszę udzielić mi odpowiedzi. - przerwał wyjaśnienia kobiecie.
- Nie, nieuzasadnione podniesienie miecza na władzę, nie jest zgodne z prawem. - odpowiedziała Ethrehna wyraźnie akcentując drugie słowo swojej wypowiedzi - Jednak gdyby...
- A więc oskarżona zgadza się, że nie można uzasadnić jej zachowania. - znów przerwał jej sierżant.
- Czy sierżantowi chodzi o to, aby niesprawiedliwie przesłuchać oskarżoną, nie pozwalając jej na jakąkolwiek obronę? - tym razem odezwał się ktoś z tłumu i nie był to żaden z przyjaciół Ethrehny. Nawet ona nie wiedziała kim jest osoba, która postawił się w jej obronie.
- Uważacie, że jestem niesprawiedliwy? - zdenerwował się sierżant. - A powinienem być sprawiedliwy wobec kogoś takiego jak ona? - trzy ostatnie słowa wypowiedział z wyraźną pogardą. Widząc postawę sierżanta, wiele osób przestało właśnie wierzyć milicji.
- Ta kobieta nie może zginąć! - wykrzyknął Ammer.
- Nie? Jej na pewno nie byłoby żal twojego życia. - próbował ratować sytuację sierżant. Zauważył już, że jego ostatnia sentencja nie była jedną z najbardziej udanych. Nie mógł jednak dopuścić, aby Ethrehna nadal mieszkała w tym mieście. Nie teraz, kiedy udało mu się wreszcie ją złapać. - Więc chcecie, aby razem z wami żyła w Urena He? Jeśli jej nie ukarzemy, to osoby biorące udział w ostatnim zamieszaniu poczują się bezkarnie i coraz częściej będą napadać na kupców. Na sali zapadło milczenie. W końcu odezwał się mężczyzna, który swoją wypowiedzią zdążył już zdenerwować sierżanta:
- Ta elfka zostanie wywieziona na inną wyspę. Będzie to Uhrkong.
- Czy zgadzacie się na ten pomysł? - zapytał sierżant
- Tak! – wykrzyknęli chórem zgromadzeni ludzie.
- Więc nich będzie tak jak chcecie. Ethrehna Thirnea Peldor opuści Urena He jeszcze w tym tygodniu.
Tym zdaniem zakończyło się "przesłuchiwanie" Fuhrmehrki, która cieszyła się z takiego obrotu sprawy. Zawsze to lepsze niż stryczek!
Podczas powrotu na posterunek towarzyszyli jej trzej przyjaciele, którzy rzekomo prowadzili kronikę i chcieli dowiedzieć się więcej o kobiecie. Był to Ammer, Edgregh i Denghoor. Miała to być ich ostatnia rozmowa, która ciągnęła się jeszcze w celi do której tymczasowo weszli wraz z Ethrehną. Obiecali jej, że zostaną i nie wypłyną za nią na Uhrkong i pożegnali się z nią w imieniu wszystkich Fuhrmehrów.
Stwierdziłem, że jednak się nie poddam
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Moderator
Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 72
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 23:58, 22 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
|
Bardziej skomplikowanego i bzdetnie brzmiącego imienia nie było?
Nawet zmiękczając głoski mi się nie podoba.
Cytat: | chodząc do karczmy, nieco zbyt energicznie usiadła na krześle, które pod naporem energii załamało się. |
oł bejbe. Albo karczma stara, albo ona przygruba.
Poza tym co to za wstęp? Czysty opis wydarzeń. Bleh
Cytat: | Wstała z zimnej posadzki, czując, że stłukła sobie kość ogonową. Powoli rozejrzała się wokół. |
Całkowicie odpychające. Poza tym połącz to w jedno zdanie - łatwiej będzie przełknąć.
Cytat: | Nie była "Pod szarym wilkiem", jak zamierzała, ale na komisariacie... |
skomentuje to tak...
ROFL
Cytat: | Trzech milicjantów, uzbrojonych w halabardy i puklerze, podchodziło do niej. |
1. NIe podchodziło,, tylko co njwyżej zbliżało się do niej/szło w jej kierunku
2. Nawet jeśli puklerz jest przymocowany do przedramienia jest niewygodny w walce halabardą. Ogranicza możliwości ruchowe
Cytat: | Byli nieco zdezorientowani, jednak elfka nie tego zauważyła, więc uznała, że będą próbowali ją pojmać. |
Poza tym - to niby może wynikać z fabuły, ale sam fakt z tym pojmaniem jest co najmniej idiotyczny
I musieli być naprawdę w tym dobrzy, albo mieć problemy z mimiką by takie zahcowanie nie wprawiło ich w zmieszanie bardziej zauważalne...
Cytat: | Wyjęła miecz i ruszyła, na niczego nie spodziewających się strażników. Swoją bronią cięła jak opętana. Raz z prawej, raz z lewej, a raz tak, ze nie dało się określić kierunku. |
1. Cała sytuacja jest debilna
2. Głupia wyliczanka.
3. Jak można ciąć tak, że nie da się określić kierunku? Da sie choćby wyczuwając siłę uderzenia przy bloku czy przyjęciu ciosu. Więc najpierw sprawdź, a nie pisz bzdetów.
Cytat: | Najbardziej wysunięty naprzód, zmęczywszy się już próbami uników, zaczął używać tarczy, a dwaj pozostali wskoczyli z szybko za biurko. |
Zupełny brak klimatu. Nie czuć walki to raz
Dwa - to próbował unikać czy unikał - różnica jest
Trzy - nie używał tarczy w ogóle? Upośledzonych do straży też biorą?
Bez jaj...
Cytat: | - Nie daj się Herlen! - krzyknął jeden z nich, jednak ten, był tak bardzo skupiony na blokowaniu ciosów, że nawet wypuścił własną broń. |
Co ma krzyk do jego zachowania?
Poza tym - blokuje się tarczą, bronią i unika. Więc nie pitol mi tutaj takich farmazonów
Cytat: | Cofał się coraz szybciej przed morderczymi cięciami kobiety. W końcu jego puklerz nie wytrzymał naporu ze strony elfki i pękł na dwie części. |
I w tym momencie koleś powinien stracić kawałek ręki - impet który zniszczył tarczę przechodzi dalej
Poza tym - czym ona prłua tak, że zniszczyła tarczę tak szybko? Bo nie uderzała idealnie w to samo miejsce- na to nie ma czasu w walce
Cytat: | Jedna z nich upadła żelaznym okuciem na kamienną posadzkę, wywołując w tym samym głuchy huk. |
Dźwięk. Huk to moze być jak ci z armaty walną.
Poza tym samo okucie żelazne nie zrobi czegoś takiego. Bo nei ejst to nic tak ciężkiego
Cytat: | Wciąż cofający się strażnik dotknąwszy plecami ściany, odwrócił głowę, aby zobaczyć na co wpadł. |
A co to mogło być jak nie ściana? Wielkie kamienny ścianopodobny twór naśladujacy scianę, a tak naprawde będący lampką nocną?
Cytat: | Jednak Ethrehna cięła dalej z morderczą furią nie zwracając na nic uwagi. Herlen nie zdążył się nawet spojrzeć na przeciwniczkę, a jego dłoń, trzymająca resztkę tarczy, leżała już na ziemi. |
N ie dążył nawet spojrzeć na nią? To na co on patrzył cały czas walcząć? Na sufit? Przeredaguj.
Poza tym opis z tą ręką... Żal
Cytat: | Krzycząc z bólu, podniósł głowę odsłaniając szyję i jego głowa, także trafiła na zalaną już krwią podłogę. |
Według teog co piszesz to chronił szyję brodą lub b. lekkim panerzem. MArna obrona, zwłaszcza przy szalonej elfce która zniszczyła parunastoma ciosami tarczę...
Cytat: | Martwe już ciało bezwładnie przygniotło dłoń dopiero wtedy, kiedy Ethrehna sieknęła mieczem z prawej, rozcinając je niemal na dwie części. |
Pod jakim kątem było jak sieknęła?
Daj spokój z czymś takim - nierealne, beznadziejne i w ogóle kicha
Cytat: | Ocierając twarz z krwi nie zauważyła nawet, jak dwaj pozostali strażnicy, otrząsnąwszy się z szoku, podeszli do niej od tyłu i złapali pod ramiona. |
Kapnęła się dopiero, że ją ktoś tryzma jak doszli do biustu tak? -.-'
Cytat: | W tej samej chwili z pięterka, powoli zszedł sierżant. |
i rzekł
- Skoro pani się już namachałą to proszę za mną do izby wytrzeźwień...
n/c
Cytat: | - Co się tu dzieje? – zapytał spokojnie, nie widząc jeszcze zachlapanej krwią podłogi, ani ściany na którą także trysnęła czerwona ciecz z szyi, a później z pleców Herlena. |
Czyli musiał nie zejść skoro nie widział tego i schody musiały się zacyznać przy tej samej scianie.
Dlaczego piszesz w cz. dokonanym?
Cytat: | - Przez pomyłkę weszłam na komisariat i chcieli mnie złapać. Bezpodstawnie, bo przecież ta zadyma na Fortecznej, to... to tylko bawiliśmy się... – wybąkała mocno zmieszana Ethrehna |
Taaak!!!
Opcja paru dni w lochach jest tak straszna, ze trzeba strażnikó zabijać...
Cytat: | - Bawiliście się!? Jakoś wątpię, abyś mogła tę całą sprawę nazwać zabawą. Ale dobrze wiedzieć, że ty także byłaś w nią zamieszana. |
Aha czyli on o wszystkim już wie. Czyli ta zabawa była dawno temu, a oni tropili "zabawowiczów" przez pare godzin/dni?
Cytat: | To co powiedziałaś trochę poprawiło twoją sytuację, bo teraz będziesz przesłuchiwana. Powiesz nam kto jeszcze brał udział w waszej "zabawie". |
Nie sądzę, by to porawiło.
Bardziej rpzedłużyło jej życie o parenaście godzin
Cytat: | Po wypowiedzi sierżanta Ethrehna zaśmiała się głośno, prosto w twarz rozmówcy:
- Naprawdę myślisz, że czegokolwiek się ode mnie dowiecie? My - Fuhrmehrowie trzymamy się razem. |
I w tym momencie się wygadała...
Cytat: | Dopiero siedząc na brudnej pryczy, w ciemnej, ponurej celi, rozmyślając o całym zajściu i wielkim błędzie jaki popełniła mówiąc o Fortecznej, poczuła jak strasznie boli ją głowa.
- Wody! - krzyknęła - Wody! - miała kaca... |
Taak. I to był jej jedyny błąd...
n/c
I tak za dużo przecyztałem, ale mił jestem na święta.
Beznadziejnie złożone, pełne błędów i nieprawidłowości. Kompletny brak realizmu, czy czegoś co by na to wskazywało.
Trudno mi nawet dać ci 2...
1/10 bo chciało ci się i odważyłeś się wrzucić to na forum.
I jakoś byłem w stanie przebrnąć przez to... coś
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Użytkownik
Dołączył: 29 Lis 2006
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: cała Polska
|
Wysłany: Sob 18:37, 23 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
|
@Eerion
Aż tak źle? ;(
Ale dzięki, że chciało Ci. Przynajmniej wiem nad czym powinienem popracować.
Zadyma na fortecznej nie jest tym na komisariacie i pisząc: [quote=Eerion]Aha czyli on o wszystkim już wie. Czyli ta zabawa była dawno temu, a oni tropili "zabawowiczów" przez pare godzin/dni?[/quote] masz rację
Racja, że nie rozwaliłaby puklerza, ale nie odcięłaby przy tym ręki...
\|/cięcie
__
/ \_ \ /__ prowizoryczny puklerz
| | \
\___/
Można walczyć halabardą mając na ręku puklerz.
Strażnik z góry założył, że blokowanie będzie boleć.
Ale ogólnie masz rację, więc nie będę się kłócił. Jeszcze raz dzięki za krytykę.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Fake'owiec
Dołączył: 18 Lis 2006
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Where the Shadows lie...
|
Wysłany: Sob 20:29, 23 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
|
Kurna Olek, Eerion, przy twoich komentarzach do tego opowiadania chyba przy co drugim od połowy się chichrałem. WEź ty do jakiegoś kabaretu idź albo coś bo talent masz!
@top
Nie znam się, nie oceniam.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Moderator
Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 72
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 0:17, 24 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
|
Cytat: | Kurna Olek, Eerion, przy twoich komentarzach do tego opowiadania chyba przy co drugim od połowy się chichrałem. WEź ty do jakiegoś kabaretu idź albo coś bo talent masz!
|
To ja ci później podrzucę inną krytykę
Tam już przeszedłem na czyste komentowanie ^^
Niestety tak. Ale nie łam się. Jeśli uda ci się wyrwać ze sztampowości to będzie dobrze
Cytat: | Ale dzięki, że chciało Ci. |
się
Przynjamniej umiesz zrozumieć krytykę co mnie bardzo cieszy i rokuje ci sensowną przyszłość. Potem może drugi fragment przerobie
Cytat: | Przynajmniej wiem nad czym powinienem popracować. |
I pracuj. Będę czekał na efekty. Podstawa - pisz, pisz i jeszcze raz pisz!
Cytat: | Racja, że nie rozwaliłaby puklerza, ale nie odcięłaby przy tym ręki...
\|/cięcie
__
/ \_ \ /__ prowizoryczny puklerz
| | \
\___/ |
Nie rozumiem tego obrazka.
Ale zakłądając, że walczący ma halabardę na przedramieniu (nie może jej trzymnać bo halabarda nie da się walczyć jako bronią jednoręczną. Chyba, że pod ramie i się kręcisz ) przecięcie puklerza upitoli też rękę
Cytat: | Można walczyć halabardą mając na ręku puklerz. |
Oj chyba tylko w amerykańskich filmach
Halabarda nie ejst bronią wyważoną, by można nią było choć w podstawach machać jedną ręką. Bo drugą rpzecież zajmuje puklerz (o ile nie jest na przedramieniu. A i to jest dość niewygodne, a jak inaczej zamontujesz to tarcza nie daje wiele ochrony)
Cytat: | Strażnik z góry założył, że blokowanie będzie boleć. |
Każda walka boli. A strażnik powinien mieć pewne doświadczenie. I wiedzieć jak się walcxzy i broni posiadaną bronią. Podstawa walki halabardą to zasięg i możliwośc zarówno pchnięcia jak i cięcia. Dlategop powimien wykonać mach\nięcie w powietrzu, przeciwnik wtedy musi przystopować bo nie zarwać, bo blok ropędzonej ciężkiej broni nie jest łątwy. Następnie halabardzista wykonuje szybko 2 kroki w tył, z czego z drugim nie dotyka piętą ziemi i opuszcza halabardę, zanim atakujący odzyska impet. W tym momencie zdobywa odpowiedni dystans i przechodzi do kontrataku nie pozwalając przeciwnikowi skrócić dystansu. Co jest łątwe w pomieszczeniach
Cytat: | Ale ogólnie masz rację, więc nie będę się kłócił. Jeszcze raz dzięki za krytykę.
|
Zawsze można podyskutować.
I polecam się na przyszłość.
PS - może nie jest to specjalnie dobry przykład, ale jak chcesz to przeczytaj mó cykl. Dzieło nie wybitne, ale jakiś poziom tam trzyma - może się przydać ^^
Do tego przeanalizuj pare donbrych opowiadań - naprawdę się przydadzą
NAwet w cyklu mam halabardzistę (ale nie wiem czy jest już na necie czy tylko na moich kartkach)
edit:
przed chwilą rpzeleciałem fragment cyklu...
Qrde jak ja piszę xD
Muszę wziaśc tekst na warsztat jeszcze raz
<ja tak zwykle - wobec siebie jestem przearcysamokrytyczny >
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Użytkownik
Dołączył: 29 Lis 2006
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: cała Polska
|
Wysłany: Czw 13:21, 28 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
|
Przy puklerzu, wyrzucił spacje, więc zdziwiłbym się, gdybyś zrozumiał .
Ethrehna - przeczytaj po angielsku
'th' - przykładasz język do górnych siekaczy i mówisz 'z'
'r' - angielskie (nie wiem jak opisać)
'hn' - 'h' zmiękcza 'n' i jest nieme
Puklerz mógł być już wcześniej zniszczony
'głuchy dźwięk' - jak to brzmy :/
opowiadasz napisał: | Płynąc statkiem Ethrehna nie wiedziała dlaczego właściwie tutaj jest. Komu zależało na tym, żeby przeżyła? Nawet nie znała tego człowieka... Kim on jest?
Morze było spokojne, ale Ethrehna miała dziwne wrażenie, że coś im się przytrafi. Ani razu nie zatrzymali się w żadnym porcie, a wszelki ląd omijali dużym łukiem. Jak dla Fuhrmehrki było to podejrzane, ale widocznie komuś zależało na jak najszybszym transporcie. A może chcieli mieć pewność, że im nie ucieknie? Czy naprawdę była tak ważna? Nie mogła w to uwierzyć, więc stwierdziła, że statek nie przewozi tylko jej, ale także jakiś cenny towar. Cenny towar... Cenny... Jeżeli cenny, to dlaczego ona nie miałaby zostać jego posiadaczem? Zaczęła dyskretnie przeszukiwać statek. Najpierw znalazła ostrze sztyletu myśliwskiego, które miało na sobie runy, jednak Ethrehna nie była w stanie ich odczytać. Było to między beczkami z wodą. Na dalsze przeszukiwanie okrętu bohaterka wyruszyła z ostrzem w cholewie buta. Zauważyła pergamin na półce z przyprawami, którymi mieli handlować z ludnością Uhrkongu. Za wysoko żeby go dosięgnąć ręką. Nie można na niczym stanąć, więc udała się do magazynku i zaopatrzyła w wiosło. Tylko jak teraz przejść z nim niezauważenie na drugą stronę okrętu? Zbyt wiele strażników… Trzeba wymyślić coś innego. Zbliża się pora obiadowa i Ethrehna dokładnie wiedziała, że jeśli nie przyjdzie na czas to może się pożegnać z dzisiejszym posiłkiem, który i tak nie zaspokajał głodu elfki, a co dopiero krasnoluda - jednego ze strażników statku. Pospieszyła więc do swojej małej kajuty, wbiwszy ostrze między deski, wzięła potrzebne rzeczy i poszła na obiad. Po drodze zabrała wypaloną pochodnię i włożyła w spodnie, przez co nie mogła zginać nogi. Udawała, że ją boli, a no to nikt nie zwrócił specjalnej uwagi.
Wracając zahaczyła o magazyn, ale pergaminu już nie było. Wyjęła pochodnię i rzuciła nią w ścianę. W tym momencie wszedł Murgok.
- Co ty robisz!? Miałem Cię znaleźć, bo ktoś chce się z tobą widzieć.
- Ze mną? - odparła z niemałym zdziwieniem Ethrehna, a jej wzrok padł na część broni przypiętej do bogu rozmówcy. Byłą to drewniana, rzeźbiona rączka sztyletu, pokryta na przemian czerwoną i czarną farbą. Nie było ostrza. Fuhrmehrka przysunęła się bliżej krasnoluda.
- A jest tu ktoś inny? - zapytał lekceważąco Murgok
- Idziemy? Powiedziała przechodząc obok niskiego krasnoluda. Celowo uderzyła go łokciem w bok.
- Co to miało być? - zdenerwował się strażnik
- Przepraszam… Niechcący… - odpowiedziała z pokorą Fuhrmehrka wkładając zdobycz do kieszeni w spodniach. - Właściwie to gdzie mam iść?
- Za mną. - odrzucił z niechęcią Murgok i ruszył przed siebie wymijając elfkę.
Zaprowadził Fuhrmehrkę w miejsce, w którym wcześniej nie była.
- To tutaj. - machnął ręką krasnolud i szybko oddalił się. Ethrehna zapukała, a drzwi otworzyły się. Jej oczom ukazał się pokój ze ścianami pomalowanymi na czerwono. Po prawej stało łóżko z nogami przytwierdzonymi do posadzki, a na środku zwisał kandelabr. Pod świecami znajdowało się biurko, przy którym siedział mężczyzna, wpatrując się w kobietę. Miał pociągłą twarz, brązowe oczy i krótką czarną bródkę. Obok oka szła blizna od cięcia mieczem, ale mimo to wyglądał na miłego człowieka. Na biurku leżał pergamin. Ten który Ethrehna już widziała na półce z przyprawami. Teraz zauważyła jeszcze, że był to list. Jeszcze zalakowany. Mężczyzna wpatrywał się w elfkę, ale nic nie powiedział, przez co Fuhrmehrka poczuła się nieco zmieszana i wybąkała:
- No bo kazali mi tu przyjść więc jestem i...
- Tak wiem - odpowiedział nieznajomy spokojnym głosem - Dlaczego nie wejdziesz? Kobieta zamknęła za sobą drzwi i usiadła na krześle wskazanym jej przez mężczyznę. Oddzielało ich teraz biurko z listem. - Nazywam się Eldlor Manklit, a jestem tu z polecenia… - zawahał się mężczyzna, po czym dokończył - pewnego człowieka, dzięki któremu stryczek nie wie jak wygląda twoją szyja z bliska. Jak pewnie wiesz, płyniesz na Uhrkong i spędzisz tam dobre kilka lat. Jest jednak szansa, że powrócisz, aczkolwiek ość nikła.
- Kim jest ten człowiek i jakie były jego motywacje, żeby mnie uratować?
- Tego nie mogę Ci powiedzieć. Jutro przybijemy od brzegu i zacznie się dla Ciebie nowe życie.
- Uważasz, że się zmienię?
- Ja? Nie mam zdania, ale niektórzy w to wierzą.
- Co mam tam zrobić, aby wrócić?
- Nie wiem. Mam Ci tylko przekazać, żebyś zwróciła uwagę na Zakon Czarnej Pantery.
- Świetnie... Coś jeszcze? - zdenerwowała się lekko Ethrehna, bo tym razem nie ma wyznaczonego celu. Nie wie właściwie nic, ale ma coś zrobić. Bardzo tego nie lubiła.
- Mam jeszcze pytanie. Kto to jest Fuhrmehr?
- Fuhrmehr musi być humanoidem*. Wszyscy Fuhrmehrowie się znają, ale nikt poza nimi nie wie kto jest Fuhrmehrem, a kto nie. Fuhrmehrem nie zostaje się z wyboru. Jest jeszcze parę innych prawideł, których żaden z nas nie zdradzi nikomu innemu. – powiedziała elfka, po czym dodała wychodząc – Do widzenia.
- Do widzenia, chociaż nie sądzę, żebyśmy się jeszcze spotkali… Ethrehna poszła do swojej kajuty i wyjęła ostrze z pomiędzy desek. Złożyła z nim rączkę, ale nie mogła ich już rozłączyć. Były ze sobą tak jakby sklejone. Schowała broń w cholewie buta i wyszła z powrotem na pokład. Słońce było czerwone, podobny kolor miały otaczające je chmury. Na granatowym morzu można było dostrzec ląd i wysoki, smukły budynek. Najprawdopodobniej była to latarnia. Na statku wylądowały dwie mewy. Jedną przeszył bełt, wystrzelony z kuszy strażnika, a druga odleciała na wyspę, na którą już jutro przybędzie Ethrehna...
./\
.).)
(.(
.)°)
(.(
_).)_
\_._/
. ||
..||
.(_)
Humanoid* – istota posiadając rozbudowany umysł, jest w stanie się kształcić, porozumiewać się. Np. ludzie, elfy, krasnoludy, enty, smoki. |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Moderator
Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 72
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:48, 28 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
|
Cytat: | Ethrehna - przeczytaj po angielsku
'th' - przykładasz język do górnych siekaczy i mówisz 'z'
'r' - angielskie (nie wiem jak opisać)
'hn' - 'h' zmiękcza 'n' i jest nieme |
Bullstih&die
Nie wiem skad ty wytrzasnąłęś takie informacje jak "th" = z
Nawet we francuskim nie ma takich skrzywień.
Przeczytaj sobie choćby słowo "Th"
Poza tym nie mozesz założyć, że gracze będą czytać w to słowo po prawidziwemu angielskiemu
PS - dalej myślę nad tym hn.
Takiego połaczenia nie moge nigdzie skojarzyć, tym abrdziej regułki do niej...
Cytat: | Humanoid* – istota posiadając rozbudowany umysł, jest w stanie się kształcić, porozumiewać się. Np. ludzie, elfy, krasnoludy, enty, smoki. |
BUAHAHAHAHAHA
own3d
Rozłożyłeś mnie tym.
Humanoid to istota poruszająca się na 2 nogach i wyglądem oraz psotawą przypomina ogólnie człowieka.
To takie laickie określenie troche.
Ale Smok humanoidem to żeś mnie rozwalił stary na amen
Tekst później wrzucę
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Użytkownik
Dołączył: 29 Lis 2006
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: cała Polska
|
Wysłany: Nie 19:12, 31 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
|
'th' nie jest równe z, ale jeśli wymówisz w ten sposób, to zobaczysz, że brzmi jak ma brzmieć.
'hn' gdzieś było, ale regułki nigdy nie widziałem.
Żeczywiście, nie wszyscy będą czytać po angielsku... (Imię powstało na sprawdzianie z anglika)
humanoid - normalnie smok nie jest humanoidem, ale u mnie jest. (inaczej nie pisałbym przecież wyjaśnienia...)
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Użytkownik
Dołączył: 29 Lis 2006
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: cała Polska
|
Wysłany: Wto 19:59, 09 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
|
W sumie masz racje. Powinienem inaczej nazwać tę grupę...
Ale zresztą kończę z tym opowiadaniem. Mam zamiar napisać nowe i mam parę pomysłów, ale nijak nie mogę wpleść ich w to...
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|